farba znaczy krew:
to przyjemność nakładania farby. pozy przyjmowane dla tej przyjemności. to przywilej przyciągania spojrzeń. taktyki przynęty. to światło nocy. nic osobistego, to czysta rozkosz. [marlene dumas]
warszawa pada. warszawa mży. właściwe muzeum na chłodne dzisiaj. muzeum sztuki nowoczesnej na pańskiej. wchodzę, żeby ogrzać palce, ale dobrze mi tutaj. w większości figuratywne obrazy rozpięte na dużych płótnach. nie przerywam spaceru, po prostu zmieniam przestrzeń. spaceruję w instytucji sztuki wśród obrazów żywych – nakładana warstwami farba przywodzi na myśl miękkość kobiecego ciała. skoncentrowana opowieść o formach kobiecego doświadczenia, o formach upupienia pierwiastków żeńskich i sposobach, w jakie zostały przekroczone.
zwracam uwagę na prace agaty kus, leny achtelik, magdaleny moskwy (klasycznych już, bolesnych reliefów), megan rooney, amber wellmann czy jenny gribbon. jeżeli “oglądanie dzieła sztuki to podróż do wnętrza drugiego człowieka, wycieczka dająca podgląd na cudze uczucia, namiętności, lęki i pragnienia”, a “po wyjściu nigdy nie będziemy już tym, kim byliśmy, zanim przekroczyliśmy próg galerii”[1]; to jestem w domu, do którego weszłam trochę przez przypadek. żeby schronić się przed wilgotną warszawą.
na szerokich płaszczyznach układają się warstwy cielistej farby. w katalogu czytam: “tytuł wystawy zaczerpnięto z książki zenona kruczyńskiego, przewrotnie nawiązuje do popularnego w żargonie myśliwskim określenia krwi upolowanego zwierzęcia. wystawa nie jest jednak opowieścią o kobiecym zniewoleniu. artystki obdarzają bowiem ciało władzą samostanowienia i proponują afirmatywną wersję kobiecości, opartą na autonomii i sprawczości. tytułowa farba staje się cieczą z trzewi. lepką substancją, która prowadzi tam gdzie sens się załamuje i rozmywa kategorie władzy i uprzedmiotowienia, prowokując pytanie o to, kiedy patrzymy, a kiedy odwracamy wzrok”. czytam tę metaforę przez pryzmat swoich kontaktów z farbą, działań z kolorem, które mają potencjał uwalniający. oczyszczający. farba znaczy krew – nie tylko w porównaniu, ale w znaczeniu: śladowaniu, naznaczaniu, piętnowaniu i obciążaniu. farba w krwioobiegu jest zawsze jakąś obietnicą.
idę
wzdłuż wisły i czekam, aż pierwsze szkło za głośno wpadnie do wody. idę
bulwarami wiślanymi i liczę plastikowe butelki, które poleżą tu do końca świata
albo końca tygodnia. trochę przykro mi, rzeko, że je poniesiesz. przykro mi,
rzeko, że je masz. huk. szkło na pokładzie, pani wisło. co znaczy twoja krew,
która płynie?
[1] M. Wolniewska, Podróż do wnętrza, w: Podróż ergo sum, Gałeria Biała Centrum Kultury w Lublinie 2019, s. 26.
