od kilku miesięcy notuję zmiany. lżej stawiam stopy na podłożu, kiedy chcę boso. czasami ziemia jest twarda od skostniałej wilgoci. pod stopami czuję zimną skorupę. nie można jej wydeptać ani ogrzać. zdejmuję buty, odkładam je na bok. i tak od kilku miesięcy.

 latem ziemia oddaje ciepło. piasek i drobny żwir wpija się w miękką skórę. wchodzi w wolne miejsca, w miejsca puste od obcej materii. piasek przesypuję między palcami. sypię.

 jesienią ziemia czarna, sucha, mokra, krzepka. trochę błota. piasek i drobny żwir zwija się w pięści. obca materia oblewa ślady stóp. zakrywa świadectwo, zalewa.

 zimą ziemia twarda. niebosa. można krwawić kawałki lodowej tafli. trzaska mróz w kształty i wzory sobie znanej mapy. tnie na mniejsze kawałki. chcę skakać do krwi.

chodzenie jest formą archiwum. rezerwuarem wspomnień o przebytych trasach – mieści w sobie przeszłość. chodząc tą, a nie inną drogą, można wpaść na trop siebie samych z odległych czasów.

Dodaj komentarz